czwartek, 7 lutego 2013

2.3. - Szkolne czasy - Grimmjow x Ichigo

G: Grimmjow
I: Ichigo

I

Stałem na początku jak wryty. Ale po chwili uświadomiłem sobie o co chodzi.
Więc Grimmjow chce mnie już totalnie wykończyć? Chyba tak.
Już mi chyba nic nie zależało. Moje oczy znów pokryły się tą mgłą. Skoro to już koniec mogę zrobić coś czułem. Nieważne, ze to tylko jeden dzień.
G: Musimy porozmawiać.
Ocknąłem się jakby z amoku, to było dziwne co powiedział.
I: A o czym mamy niby rozmawiać? Kazałeś Neriel żeby mnie poskładał do kupy, po tym jak mnie skatowałeś i teraz chcesz mnie już dobić na amen?
G: Nie o to chodzi. Nie mam takich zamiarów jak ci się wydaje ośle. Siadaj.
Siadać? Ale gdzie? Koniec końców usiadłem na chodniku. Grimmjow tak samo.
Przez chwilę oboje wpatrywaliśmy się gdzieś w dal. W końcu zaczął.
G: Twój ojciec żyje?
I: C-co?
G: Pytam czy twój ojciec żyje.
I: Żyje.
G: Masz dwie siostry, prawda?
I: T-tak mam...zaraz, chwila moment? Ty mnie śledzisz?
G: Nie!
I: To skąd o mnie tyle wiesz?!
G: Daj mi powiedzieć do cholery!
Trochę się przestraszyłem i odruchowo odsunąłem.
G: Nie wiem co się ze mną dzieje, nie wiem co się dzieje z gangiem. Odkąd pojawiłeś się ty. Po pierwszym razie gdy Nnoitora cię sprał odszedł Zommari. I zacząłem widzieć dziwne rzeczy za każdym razem gdy próbowałem kogoś zranić lub skrzywdzić. Gdy chciałem ci wtedy zadać ten ostatni cios widziałem właśnie coś takiego. Widziałem twojego ojca, kilka chwil przed postrzałem, twoje dwie siostry i twoją koleżankę, która jak się domyślam po tym jak wpadła pod samochód nie żyje.
I: Tak. To prawda. Wszystko co mówisz jest prawdą. Ale jednej rzeczy nie wiesz?

G

Czemu ja mówię mu to wszystko? Przecież mogę iść do Neriel nawet do Zommariego! Czemu więc ja mówię to wszystko jemu?! 
Byłem całkowicie sparaliżowany. Nie wiedziałem co powiedzieć, co zrobić.
Ocknąłem się dopiero wtedy gdy delikatnie popchnął mnie na chodnik. Udało mi się w ostatniej chwili podeprzeć łokciami. 
G: Co ty do cholery odpierd-
Nie dokończyłem. Ichigo w tym samym momencie pocałował mnie. 
Nie będę się okłamywał. Od naszego pierwszego spotkania coś mnie do niego ciągnęło mimo, że byłem z Neriel.
To nienormalne. I przypomniałem sobie przez co by mnie wydalili z gangu.
Nnoitora zrobił kiedyś coś podobnego.
Pocałował mnie w klasie akurat gdy zaczynała się lekcja i wszyscy wchodzili. Później przez dobre kilka miesięcy miałem zszargana reputację prze tego gnoja.
Ale teraz to nie było coś na 10 sekund.Wiem, czuję to.


poniedziałek, 4 lutego 2013

2.2. - Szkolne czasy - Grimmjow x Ichigo

U: Ulquiorra
G: Grimmjow
I: Ichigo
Nn: Nnoitora
N: Neriel

G
Byłem mega wkurwiony, że Zommari odszedł. Z nim tak jak ze Starkiem, Halibel i Neriel mogłem normalnie porozmawiać. A teraz mam o jednego członka gangu mniej. 
Nasz gang jest jak miecz. Gdy ktoś odchodzi zaczyna pękać, by w końcu całkowicie się rozpaść.
Dzisiaj zielone emo zapewni nam przynajmniej rozrywkę. Jestem mega wkurwiony. Mam nadzieję, że jakoś się odstresuje patrząc na tą masakrę.
Siedziałem w oknie w szkole i patrzyłem na przychodzących uczniów. Dzwonek miał  zadzwonić za jakieś pół minuty a tego rudego nadal nie było. Nnoitora chyba go za bardzo pobił jak na pierwszy raz. 
Dzwonek. Nadal siedzę w oknie. A jego nadal nie ma. Już miałem iść do klasy gdy zobaczyłem...jak Neriel pomaga temu chłopakowi wgramolić się do szkoły! O nie! Mowy nie ma! Czwarty musi sobie poczekać. Dzisiaj ja go spiorę tak, że przez tydzień jak nie lepiej nie stanie o własnych siłach!
Wszedłem do klasy. Jak zwykle spóźnienie, ale nauczyciel już nawet tego nie zauważa tylko dalej prowadzi lekcje. Dzisiaj byłem ostatni co jest dość niespotykane. Zwykle ostatni przychodzi Nnoitora, bo on olewa już wszystko.
Siedziałem. Nie mogłem się skupić na lekcji. Ciągle myślałem o Neriel, która pomogła temu zasrańcowi. Rudy ma wpierdol!
Wreszcie koniec lekcji. Podszedłem do piątego.
G: Wołaj czwartego i łapcie Kurosakiego...idziemy za szkołę.
Nn: Myślałem, że idziemy po lekcjach?
G: Nie słyszałeś co mówiłem?! Łapcie go i za szkołę!
Krzyknąłem już ładnie wkurzony. Sprintem pobiegłem i czekałem na nich. Wszyscy przyszli. A czwarty i piąty przyprowadzili tego rudzielca.
I: Czego chcesz ode mnie?
Zerknąłem w stronę Neriel. Nie okazywała emocji. 
G: Ulquiorra, wybaczysz mi to, że wejdę w twoje miejsce w kolejce, prawda?
U: Rób co uważasz.
Poszedłem za drzewo i ściągnąłem z niego długi prosty kij. Podszedłem do niego i zacząłem go bić z całej siły aby wyładować całą wściekłość. Po paru minutach zaczęła lecieć krew. Widać było, że chłopak długo nie wytrzyma. Gdyby nie wczorajsze kopniaki Nnoitory na pewno wytrzymałby jakieś 20 minut. Ale w takich warunkach szacuję, że wyjdzie jakieś 5 minut.

W pewnym momencie po uderzeniach jego koszulka wyglądała jak szmata jakiegoś menela spod sklepu. Podszedłem do niego od przodu. W jego oczach była pustka i zrezygnowanie.
G: Wiesz dlaczego masz właśnie ode mnie wpierdziel? - szepnąłem mu do ucha.
Patrzyłem na niego z największą pogardą jaką mogłem.
G: Dlatego, że Neriel ci pomogła, skurwielu - szeptałem.
Zauważyłem, że jego źrenice się rozszerzyły.
G: Tak...właśnie dlatego. Jeżeli nadal będzie ci pomagać czeka cię coś gorszego od kopniaków Nnoitory i moich uderzeń. Czwarty i pozostali są bardziej brutalni od naszej dwójki. A wiesz co się w końcu stanie? W końcu nadejdzie kolej...Neriel - powiedziałem mu znów na ucho.
Podniósł na mnie wzrok.
G: I wtedy ona będzie cię katować...heh...chyba...że wcześniej trafisz do szpitala - ciągle szeptałem.
Odsunąłem się deko by zadać bezpośrednie uderzenie w brzuch. 

" Ichigo, zaopiekuj się siostrami! "
" Nie dam rady! "
" Schowaj się! "
" Tato! "
" Raczej z tego nie wyjdzie! "
" Pomóż im..."
" Dziękujemy braciszku "
" Kiedy wrócisz? "
" To nie zależy ode mnie "
" Nie wytrzymam dłużej! "
" Co się stało? "
" Ichigo, no chodź! "
" Rukia! Uważaj! "
" Wyjdziesz z tego! Nie odchodź! "
" Poradzisz s-sobie...żyj d-dalej..."
" Rukia! Nieee! "
" Trza przetestować nowego rudzielca "
" Ja...wybieram...tą drugą...opcje "
" Yo! Grimmjow? Mogę pierwszy? "
" Chyba...że wcześniej trafisz do szpitala "

Co to było? W-widziałem coś dziwnego. Życie tego rudego? Nie, niemożliwe.
Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że wszyscy na mnie patrzą. Wyprostowałem się.
G: Puśćcie go!
Nn: Co?!
G: Nie słyszałeś zjebie! Puść go! 
Puścili go.
G: A teraz wszyscy na lekcje.
Zaczęliśmy się stamtąd ulatniać. Podszedłem do Neriel.
G: Zaopiekuj się nim.
Popatrzyła na mnie z niedowierzaniem. Wskazałem ruchem głowy. Gdy wszyscy się rozeszli podeszła do niego.

N

Gdy Grimmjow podszedł do mnie i powiedział, że mam się nim zająć, wiedziałam, że on już wie. Jednak czemu nie wydał mnie na oczach reszty. To by było całkiem w jego stylu jednak tego nie zrobił.
Podeszłam do Ichigo i potrząsnęłam go za ramię.
N: Ichigo? Ichigo? Żyjesz?
Powoli otworzył oczy.
I: Ch-chyba tak...ale czuję się jakbym nie żył. 
Pomogłam mu wstać.
N: W takim stanie nie możesz wrócić do szkoły.
I: Tym bardziej do domu.
N: Hmm... chodź do mnie.
Opuściłam dzisiaj dzień szkolny. Pomogłam Ichigo się jakoś wykurować z tych siniaków i blizn. Pod wieczór wyglądał już całkiem normalnie.
N: Dobra, teraz chyba możesz iść do domu.
I: Bardzo ci dziękuje. Ale mam jedno pytanie...czemu mi pomagasz?
N: Cóż na początku było mi cię strasznie żal. A tym razem kazał mi Grimmjow.
I: Gr-grimmjow?
N: Tak...nie wiem o co mu chodzi.
I: Dobra, ja już pójdę. Jeszcze raz dziękuje. Cześć!
N: Cześć!
No i poszedł. O co chodzi Grimowi?

I
 Szedłem chodnikiem do domu. Okazało się, że Neriel mieszka niedaleko szkoły więc łatwo trafiłem na drogę do domu.
W pewnym momencie usłyszałem czyjeś kroki za mną. Niestety do domu miałem jeszcze kawałek a do tej pory ten ktoś mógłby mnie złapać.
Zacząłem biec. Ta osoba również przyśpieszyła. Słyszałem, że mnie dogania. Byłem przy latarni stanąłem i odwróciłem by zobaczyć kto mnie goni ( genialny pomysł ). Ale nikogo nie było. Było strasznie cicho. Rozglądałem się we wszystkie strony, ale oczy nie przyzwyczaiły mi się do ciemności.
W pewnym momencie dostrzegłem błysk pary oczu. Zanim zdążyłem zareagować postać w białym płaszczu popchnęła mnie na słup latarni i podstawiła nóż pod moje gardło.
?: Nie szamotaj się.
Usłyszałem znajomy głos.
?: Puszczę cię, ale nie uciekaj.
I: Kim jesteś?
?: Spokojnie nic ci nie zrobię.
I: Kim jesteś?
?: Aleś ty kurna upierdliwy!
Postać zdjęła kaptur spod którego ukazały się błękitne włosy.
I: Grimmjow?!

sobota, 2 lutego 2013

2.1. Szkolne czasy - Grimmjow x Ichigo

G: Grimmjow
I: Ichigo
N: Neriel
Y: Yuzu
Nn: Nnoitora
S: Stark
H: Halibel
U:Ulquiorra
I
Co się dzieje? Czy ja...? Gwałtownie otworzyłem oczy. Rozejrzałem się po pokoju. Byłem...w swoim domu? Po chwili do pokoju weszła moja młodsza siostra Yuzu.
Y: Braciszku! Obudziłeś się już! Ciesze się.
I: Co...? Co ja tu robię?
Y: Przyniosła cię jakaś dziewczyna. Miała takie nie zielone, nie niebieskie włosy.
Czy to była...? Neriel? To niemożliwe. Przecież ona należała do gangu.
Y: Mówiła, że spadłeś ze schodów i zemdlałeś. Więc ci pomogła.
I: Od jak dawna tu leżę?
Y: Od wczoraj. Ale myślę, że dasz już radę iść, prawda?
I: Yyy...chyba tak.
Powoli wstałem. Czułem ból na moich wczorajszych ranach, ale nie tak straszny. Nie dałem po sobie poznać, że cokolwiek mnie boli. Yuzu wyszła z mojego pokoju. Ubrałem się zjadłem porządne śniadanie i wyszedłem do szkoły. Miałem nadzieję, że dzisiaj mi odpuszczą.
G
Pierwszy raz się zdarzyło by ktoś wybrał roczne znęcanie się. Ten chłopak jest dziwny. Ciekawe czy przyjdzie do szkoły? Jeżeli tak to tym razem będzie mieć spotkanie z czwartym. Naprawdę współczuję. Ulquiorra da mu nieźle popalić. No cóż to był jego wybór. To nie mój interes. Ale mimo wszystko coś jest nie tak. Neriel zaczęła się dziwnie zachowywać. Przestała gadać z Halibel. Nawet do mnie rzadko się już zwraca. Ciekawe co zaprząta jej głowę. Trzeba będzie to sprawdzić.
Nn: Yo! Szefie!
G: Nnoitora! Właśnie o tobie myślałem.
Nn: Ja nic nie zrobiłem...przynajmniej ostatnio.
G: Nie o to chodzi.
Nn: A o co?
G: Chodzi o Neriel. Musisz się dowiedzieć co się z nią dzieje.
Nn: Chyba żartujesz?! Z całej naszej siódemki mnie akurat trawi najmniej! Czemu miałaby mi zdradzić co jej w głowie siedzi?!
G: Pomyśl trochę! Debilu! W przypływie emocji, w gniewie,radości może ci co nieco wyjawić. A tylko ty potrafisz ją tak wkurzyć! Czasami mógłbyś ruszyć tym swoim bezużytecznym mózgiem!
Nn: Zrozumiałem, zrozumiałem. Dobra zbieram się. Nara...szefie.
Jak ja tego gnoja nie znoszę. Tak naprawdę nie jest tak głupi na jakiego można go ocenić po pierwszej rozmowie.
 Jest bardzo sprytny. Raz prawie wyrzucili mnie przez niego z gangu. Ale mniejsza o to. Mam nadzieję, że wyciągnie coś od Neriel.
Z: Myślisz, że to dobry pomysł żeby go wysyłać?
G: Nie wiem Zommari. Ale jak to mówią "przyjaciół trzymaj blisko a wrogów jeszcze bliżej".
Z: Masz nadzieję, że cię nie wyda? Wierzysz w to?
G: Nadzieja matką głupich, a wierzą...tylko słabeusze. Słaby wierzy w boga,przyjaźń,miłość i inne duperele.
Z: Rozumiem.
G: Ale ja nie rozumiem. Gdy nie ma nikogo z gangu gadasz jak najęty. A jak reszta przychodzi mówisz tylko to co konieczne.
Milczał. Zaskoczyłem go?
Z: Jesteś inny niż reszta. Potrafisz zobaczyć coś czego oni nie mogą.
Ja? Inny? I...co zobaczyć?
G: O co ci chodzi?
Z: Nie mów, że nie wiesz.
Popatrzyłem na niego z poirytowaniem.
Z: Dobrze. Więc...potrafisz widzieć...serca ludzi.
Że co? Serca? Co on pierdoli?
Z: Pewnie nie rozumiesz. Wyjaśnię ci...ale najpierw...
Co on robi? Chyba nie?! On chyba żartuje...?! Zommari zdjął koszulkę. Wyjął zza paska nóż. Rzucił go do mnie i odwrócił się plecami.
Z: Odchodzę.
G: Co ty pieprzysz, Zommari?!
Z: Wiesz co trzeba zrobić.
Nie...nie mogę. W ogóle o co mu chodzi?! Coś chce udowodnić?
Z: Pośpiesz się. Wole mieć to już za sobą.
Nic nie mówiłem. Tylko patrzyłem się na jego tatuaż znajdujący się na plecach. Nie chciałem tego robić.
Z: Wiesz, że jeśli chcę odejść, musisz mi zedrzeć tatuaż.
Wahałem się. Pierwszy raz w życiu się wahałem. Jesteśmy tu sami. Gdyby był tu ktoś jeszcze, nie wahałbym się ale...nie, nie mogę! Patrzyłem jak wryty i w tym momencie przyszedł Stark, Halibel i...Ulquiorra. Nie mam wyjścia. Muszę to zrobić.
S: Co tu się u diabła dzieje?!
H: Zommari co ty robisz?
U: Grimmjow?
Zacisnąłem mocno zęby. Byłem świadom, że będzie go boleć...bardzo boleć.
G: Zommari odchodzi. Wiecie co muszę zrobić...
Zeskoczyłem z drzewa. Szedłem w jego stronę. Oddałem mu nóż.
G: Jeżeli mam cię zranić to zrobię to moim nożem.
Szepnąłem mu. Zamknął oczy. Przygotowałem broń i zacząłem zdzierać jego numer z pleców. O dziwo...nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Musiał być naprawdę mocny. W pewnym momencie...
"Wypieprzaj stąd!"
"Gol!"
"Uciekamy!"
"Zommari czekaj!"
"Zostaw tego murzyna, zajmijmy się nim."
"Dobrze zrobiłeś"
"Przez ciebie mój brat nie żyje!"
"To nie jego wina!"
"No dalej haha strzelaj...i tak nie potrafisz niko-"
"O cholera! On nie żyje!"
"O-on ka-kazał..."
"Wiesz co cię czeka?!"
"To tylko dziecko!"
"I ty w to jeszcze wierzysz?!"
" Masz nadzieję, że cię nie wyda? Wierzysz w to?"




 Gdy skończyłem uklęk na jedno kolano i zaczął ciężko dyszeć. Z jego pleców sączył się strumyk krwi.
G: Żegnaj...Rureaux.
Powiedziałem do niego po nazwisku i odszedłem. Wszyscy stali z boku i przyglądali się byłemu siódmemu. Widziałem, że Stark i Halibel oniemieli. Nasz emo niekoniecznie. Miał obojętny wyraz twarzy. Najwyraźniej niezbyt go to obchodziło. Czwarty podszedł do mnie.
U: Dzisiaj moja kolej?
G: Tak.
U: Forma?
G: Daję ci wolna rękę.

piątek, 1 lutego 2013

2. Szkolne czasy - Grimmjow x Ichigo

G: Grimmjow
I: Ichigo
H: Halibel
N: Neriel
Nn: Nnoitora
U: Ulquiorra
S: Stark
Z: Zommari

G:
I znowu powrót do tej durnej budy. Na szczęście z moim gangiem. A tak jestem Grimmjow. Mam błękitne włosy i oczy. Przystąpiłem do gangu w I gimnazjum. Ale i tak nie byłem 3 lub 4. Byłem 6. Moja dziewczyna mnie w to wciągnęła. Ona doszła jako 3. Przedstawię całą historię gangu. Założył go Stark(1)czarnowłosy leń...naprawdę leń i jego dziewczyna Halibel(2)blondynka z wielkimi cyckami. Ona wciągnęła Neriel(3)moją dziewczynę z niebiesko-zielonymi włosami. Później dołączyło dwóch cwaniaków. Ulquiorra(4)brunet z zielonymi oczami i jego kumplem Nnoitorą(5)czarnowłosy chłopak z uśmiechem prawie od ucha do ucha. Następnie poznałem Neriel i ona włączyła mnie do gangu(6). Ostatni był Zommari(7). Ciemnoskóry olbrzym z kolczykami w kształcie czaszek. Rzadko się odzywa ale to akurat jego zaleta.
Jak mówiłem na początku z moim gangiem. Tak mimo, że Stark założył ten gang przejąłem panowanie. Chociaż próbowali walczyć o władzę. A szczególnie Nnoitora. Jednak nie dali mi rady. I ja dodałem do reguł gangu nową zasadę. Tatuaże. Każdy z nas miał wytatuować sobie swój numer dojścia do gangu. Niektórym to się nie spodobało. Starkowi i Ulquiorze. Ale karą za nie zrobienie tatuażu było wyrzucenie. Więc nie było mowy by sobie ich nie zrobili. "Obyczajem" naszego gangu było zaczepiać pierwszorocznych. Mieli do wyboru: albo jedno pieprzenie i do końca roku spokój lub przez całą resztę roku bicie. Wszyscy wybierali to pierwsze, woleli byśmy się już nad nimi nie znęcali. Mamy nawet własna miejscówkę. Tuż za szkołą. Nikt tam nie chodzi nawet nauczyciele. Boją się nas.
Jesteśmy już w III gimnazjum. Ale do naszej klasy dołączył jakiś nowy. Ma rude włosy. Podpadł Nnoitorze. Nie ma szans żeby się wywinąć.

I
Przeprowadziłem się do nowego miasta i zacząłem chodzić do nowej szkoły. Słyszałem o gangu, który tam rządzi. Widziałem chyba ich przywódcę. Miał błękitne włosy. Siedziałem tuż za nim gdy nagle usłyszałem głos.
Nn: E...rudzielcu?
Szybko się odwróciłem. Zobaczyłem czarnowłosego, wysokiego i chudego chłopaka z szerokim uśmiechem. Deko się wystraszyłem. Na jego języku było widać chyba jakiś tatuaż. Czy on też był z gangu?
Nn: Wiesz co? Po lekcji spytam się Grimmjowa co o tobie sądzi. Jeżeli cię oleje będę mógł ci przelecieć.
Odwróciłem głowę. Przestraszyłem się nie na żarty. Czy on naprawdę chcę to zrobić? Nie wiedziałem czy blefuje. Zaraz po zakonczeniu lekcji wybiegłem ze szkoły ale złapał mnie jakiś ciemnoskóry chłopak.
Z: Nigdzie nie pójdziesz.
Nn: Dzięki siódmy. Uprzyjemniłeś mi robotę. O! Idzie nasza trzecia dama.
N: Co dzisiaj żeś chwycił piąty?
Nn: Może sama zobaczysz?
N: To ten nowy?
Nn: Taaa. To co robimy?
N: Po co się głupio pytasz, skurwielu. Reszta już czeka.
Nn: Dobra. Widzę, że nie jesteś dziś w humorze, trzecia. Choć siódmy. Trza przetestować nowego rudzielca.
Nie mogłem się wyrwać. Trzymał mnie zbyt mocno. Wiedziałem, że nadciąga mój koniec.
5 minut później

G
S: Co tak długo?
Nn: Rudy się trochę opierał.
Z: Tym razem piąty mówi prawdę.
I: Czego ode mnie chcecie?
N: Mówiłam ci zamknij się. Tylko pogarszasz swoją sytuacje.
Jak ja nie lubiłem gdy Neriel pomagała tym zasrańcom. Bo gdy nie pomagała chłopaki bardziej się nakręcali.
H: Możemy przejść do rzeczy?
S: Też tak sądzę.
Ten którego nazywali siódmym rzucił mnie o ścianę szkoły. Bolało. Po chwili zebrali się. Trójka z prawej i trójka z lewej strony.
S: Pierwszy, Stark.
H: Druga, Halibel.
N: Trzecia, Neriel.
U: Czwarty, Ulquiorra.
Nn: Piąty, Nnoitora.
Z: Siódmy, Zommari.
I: A gdzie jest szósty?
N: Nie twój interes, rudy.
S: Jak się nazywasz?
I: Kurosaki Ichigo.
Nn: Durne imię.
Z: Potwierdzam.
H: Dobrze możemy już skończyć?
U: Tak.

I
Myślałem nad moją sytuacją. Byłem osaczony i z prawej i z lewej. Więc postanowiłem biec do przodu. Wyrwałem szybko i biegłem, ale coś uderzyło w moją klatkę piersiową i upadłem na plecy.
Nn: Yo! Szósty! Już myślałem, że nie zejdziesz.
G: Nie myśl tak długo bo ci się łeb przegrzeje, dupku.
Leżałem. Znów bolało. Poczułem, że chwyta mnie za kołnierz i targa po ziemi znów pod tą ścianę. I znowu. Uderzenie, ale tym razem upadłem tak, że leżałem. Nawet nie podniosłem na nich wzroku.
Nn: Wiesz, co? Ichigo? Mamy taki mały obyczaj. Pozwalamy takim jak ty wybierać co wolą. Opcja pierwsza możemy cię zgwałcić raz ale za to do następnego roku będziesz mieć spokój. Lub opcja numer dwa będziemy cię tu targać kiedy będzie nam się podobać i bić cię do upadłego albo do krwi co wybierasz? Wszyscy wybierają ta pierwszą opcję. Jest bardziej łagodna.
Nie...nie mogłem się aż tak poniżyć...nie mogłem.
G: Czwarty, siódmy podnieście go.
W tej chwili złapali mnie za ręce i wyprostowali mój tułów tak, że mogłem na nich patrzeć.
N: Decyduj się, Kurosaki.
I: Ja...wybieram...tą drugą...opcje.
Nagle wszyscy zamilkli. Było tylko słychać mój oddech.
Nn: Yo! Grimmjow? Mogę pierwszy?
G: Jak tam chcesz. Ja spadam.
Nn: Daj spokój nie interesuje cię to? Pierwszy raz, palant mówi, że chce być lany a ciebie to gówno obchodzi?
G: Mniej więcej. Ja sobie popatrzę. Neriel idziesz?
N: Tak.
Wiedziałem, że będzie boleć. Ale wolałem umrzeć niż stracić swoją godność. Ta dwójka podniosła mnie. Stałem ale tylko dzięki nim. I wtedy się to zaczęło. Piąty zaczął kopać w mój tułów z całej siły. Znów ból. Kopał mnie, a reszta się tylko przyglądała.Wiedziałem, że i ten Grimmjow i Neriel się przyglądają mimo, że ich nie widzę. Po jakichś 10 minutach nie mogłem już nawet otworzyć oczu.
Nn: Wiecie co? Na dzisiaj kończę. Ale najpierw...
Podszedł i kopnął mnie z całej siły w głowę. To było jak zbawienie. Ucieszyłem się, że to już koniec. Mogłem wreszcie odpocząć. Czwarty i siódmy mnie puścili. Upadłem na trawę. Była tak miękka. Usłyszałem tylko już stłumione głosy ludzkie i kroki. Po czym zemdlałem.

1.Przeniesienie.

Od dłuższego czasu planowałam przenieść mojego bloga na blogspot, ponieważ na tym pierwszym serwisie, gdy chciałam zapisać wszystko mi się usuwało. A tutaj automatycznie się zapisuje.

Więc jak najszybciej postaram się przenieść bloga tutaj.